Smutna bajka o królowej
Skandal goni skandal, afera aferę. W lekkiej atletyce jest gorzej niż w czasach imperium NRD, chińskiej „armii Ma" i wpadek sprinterów z Jamajki. Złoty medal należy się chciwości.
Niedawny szef Międzynarodowego Stowarzyszenia Federacji Lekkoatletycznych (IAAF) Lamine Diack znalazł się we francuskim areszcie za krycie dopingu Rosjan i wymuszanie haraczy. Chodzi o grube miliony euro. Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) potwierdza liczne zarzuty mediów i ekspertów w kwestii korupcji i dopingu w lekkiej atletyce i wnioskuje o usunięcie Rosji ze wszystkich struktur IAAF.
Wstrząsy są mocne, lecz zdaje się, że to dopiero początek. Na głowę nowego przewodniczącego Sebastiana Coe spadają problemy, które rodziły się przez kilka dekad. Rozbuchany do granic współczesnej technologii doping, zaprzedanie lekkiej atletyki mamonie, szwindle wszystkich: działaczy, sportowców, lekarzy, trenerów i menedżerów, pozorowane mechanizmy kontroli i nadzoru – widziano od lat. Nie tylko w Rosji, choć tam system zarabiania na oszustwach osiągnął szczyty tego, co można dziś zrobić w kwestii załgania sensu uprawiania sportu.
Konotacje z państwowym programem dopingowym w NRD są dziś częste, choć po części niesłuszne – w działaniach komunistycznych władz wschodnich Niemiec mimo wszystko najpierw była idea. Z niej brała się gorliwość, by realizować cel polityczny – mieć dowód, że system ideologiczny w NRD jest lepszy na każdym polu, także na arenie sportowej. Przy okazji można było wmawiać społeczeństwu, że w całym tym szaleństwie jest...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta